- Jestem za rejestrami ale kto to wszystko ma robić, czy wnioskodawca wie jakie czynności
wykonuje skarbnik? Wklejenie znaczków do legitymacji, wklejenie hologramu, wpisanie do
zestawienia, wpisanie do kartoteki, teraz przyjęcie starego rejestru i wpisanie tego faktu
do legitymacji, wydanie nowego i to samo. W kolejce stoi 10-20 wędkarzy, a jeszcze skarbnik
musi wykonywać swoje prywatne obowiązki, bo z czegoś musi życ. Na dodatek jeśli te czynności
trafią na początek m-ca to musi jeszcze wypełnić zestawienie miesieczne do którego musi
wpisać wszystkie dokumentry finansowe z poprzedniego m-ca . Nie zapominajmy o tym że
przyjmuje przy tym pieniądze, a znaczki i hologramy to też pieniądze.Kol. wnioskodawco
wszystko w kolegi pomyśle się zgadza, tylko widać że kol. nie ma najmniejszego pojęcia jak
wygląda praca w kole, skarbnika, prezesa, kpt sportowego itd jaka jest biurokracja i wymaga
się aby to robiono społecznie.
- Rzetelnie wypełniony rejestr daje wiedzę o tym gdzie najczęściej
łowią wędkarze, jakie ryby łowią i ile i jakie zabieraja.
I taka wiedza wykorzystana przez gospodarza wody z prawdziwego zdarzenia prowadzi do
efektywnych zarybień.
Tylko żeby to się sprawdzało w praktyce potrzeba dobrego gospodarza i świadomych wędkarzy.
Niestety jednego i drugiego w Polsce jest jak na lekarstwo.
- Ilość i rodzaj ryb wpuszczanych wynika z operatów rybackich pisanych przez
ichtiologów.Żeby dobrze napisać taki operat trzeba znać rybostan akwenu.I w tym celu
tworzone powinny być rejestry połowów.Też jestem za tym żeby wypełniać rejestr po
zakończeniu łowienia, nie wyobrażam sobie łowienia na tyczkę i po każdej złowionej rybie
odkładania tyczki, wycierania rąk i wypełniania rejestru.Rejestry są potrzebne tylko trzeba
dopracować szczególy.
...- , ale operaty zostały napisane zanim poznano stan ryb. A czy teraz nastąpi zmiana,
jeżeli umowy zostały podpisane na 15 lat, a o wszystkim decydują urzednicy w RZGW niewiele mający wspólnego z gospodarką rybacką.
- Rejestr połowu ma sens tylko wtedy gdy kontrole straży wędkarskiej będą codziennością.Tak jest na sanie na wodzie górskiej wędkarze są nauczeni przed wejściem do wody zapisać miejsce połowu oraz datę a następnie po złowionej rybie którą zabierają wpisać jej wymiar.Prawdopodobieństwo kontroli jest tak duże że nie opłaca się ryzykować.Strażnicy są etatowymi pracownikami pzw zaopatrzeni w samochody terenowe,lornetki a ich praca polega na ciągłym przebywaniu na łowisku.Spróbujcie pojechać na rzekę bug przy granicy państwa skręcając w boczną drogę do rzeki po upływie kilku minut macie kontrol straży
granicznej.Czyli można upilnować.?Wtedy rejestry połowów mają sens, w przeciwnym razie są wielkim nieporozumieniem.
- System nakazowo rozdzielczy wiecznie żywy ! Ludzie z innej epoki , związek z innej epoki
to,pomysły też . Bez głębokiej reformy związku przewiduję jego szybki zgon , wody przejmą
prywatni właściciele i powędkujemy sobie na '' komercji'' lub łowiskach za granicą [
sprawdzcie ile hektarów wody ma wasz okręg na własność - to nie blef ] Zgadzam się , bo wie co mówi . Kłusownicy nie mają rejestrów a, nimi związek nie chce się zająć !!! Jeżeli
jesteś WĘDKARZEM to twoim rejestrem jest twoje sumienie i uczciwość .
- Po prostu trzeba cieszyć się, że ma się takie fajne hobby, które pozwala czasami zapomnieć o istniejącym świecie. Nie przejmować się tym, że gdzieś są smętni panowie tzw. działacze,
którzy prochu nie wymyślą, bo im zależy tylko na tym by pani Jadzia kawkę rano zrobiła,
dalej jak by tu mały interesik ukręcić. Tak było, tak jest i dalej tak będzie, jeśli dalej
będziemy tkwić w tych ”komuszych” strukturach. Uśmiałem się, gdy przeczytałem apel Pana
Prezesa Grabowskiego w którymś z ubiegłorocznych WW, że trzeba odmładzać struktury PZW, a może by tak zacząć od siebie Panie Prezesie! Wiem, o czym piszę, jestem w tym od 47- lat.
Pozdrawiam kolegów!
- Nie czytałem wszystkich wypowiedzi może się powtórzę,ale po co jest potrzebny rejestr
złowionych ryb, skoro z tego rejestru nic nie będzie wynikało,nie dowiemy się o stanie
populacji ryb w danym zbiorniku,prócz zarejestrowanych ryb złowionych przez wędkarzy, jest jeszcze szeroka rzesza wędkarskich kłusowników,którz nie posiadają opłaconych pozwoleń wędkarskich ,no i w końcu są zawodowi kłusownicy,którzy są zdolni odłowić każdą ilość ryb z najbardziej ochranianego zbiornika.Rejestr połowu ryb jest potrzebny tylko po to,aby ZO mogły wykazać się nikomu nie potrzebną biurokracją, prezesi i dyrektorzy okręgów będą mogli złożyć jeszcze jeden podpis na stosie biurokratycznie wytworzonej makulatyry,a za to wszystko zapłacą członkowie PZW,dla których wędkarstwo jest tylko kontaktem z przyrodą.Chciał bym doczekać takich czasów,aby jadąc na ryby nie musiał bym należeć do żadnej organizacji wędkarskiej /mam już dość utrzymywania darmozjadów z PZW/ a licencję na połów mógł bym kupić np. w kiosku ruchu czy na pocztcie.
- Oni to doskonale wiedzą, tylko udają,że nie zanają problemów, niech by połowa członków nie zapłaciła składki tylko w jednym roku, od razu zaczeli by słuchać co się do nich mówi.Mając ponad 500tys rzeszę.ludzi,którzy ich utrzymujących, tworzą papierowe świnie ja k za Gierka i sami sobie się dziwia,że to jeszcze się kręci i uważają ,że to oni są pępkiem wędkarskiego świata.
JESTEM NA MOŚCIE CZYLI O TYM JAK POMAGAMY DZIECKU
JESTEM SOBIE PRZEDSZKOLAKIEM KAŻDY MALUCH CHCE POZNAWAĆ ŚWIAT ZDOBYWAĆ
JESTEM W TANECZNYM NASTROJU ROZMOWA BARBARA SZCZEPAŃSKA JUDYTA
Tags: jestem za, piszę, jestem, wszystko, jestem, rejestrami